środa, 23 września 2015

Coffinfish - I Am Providence [2015]


Istnieją takie grupy, których słuchać powinno się przy jasno sprecyzowanych warunkach i okolicznościach. Których muzyki najlepiej słuchać przy świetle księżyca i gwiazd jak Tides from Nebula czy takie, których powinno się słuchać z zamkniętymi oczami co często czynię przy debiucie Besides. Krakowska formacja Coffinfish swoim pierwszym pełnowymiarowym albumem I Am Providence urzekła mnie zarówno podczas pięknego, już nieco jesiennego popołudnia jak i cudowniej letnio-jesiennej nocy.

Jeśli ktoś uwielbia muzykę progresywną, eksperymentalną, post-rockową czy post-metalową to jest zdecydowanie album dla niego. I Am Providence to pięć technicznie znakomitych, rozbudowanych kompozycji wśród, których pobrzmiewają echa wymienionych wyżej gatunków. Otwierający całość instrumentalny utwór (szczerze powiedziawszy najbardziej ulubiony przeze mnie) Zadok Allen to czysto progresywne granie - zaczyna się subtelnymi dźwiękami organów Hammonda wplecionych w szum morza i śpiew ptaków, po chwili dołącza się gitara na początku delikatna, lecz zaraz dołącza przester. Głowa sama zaczyna machać do przodu i do tyłu w rytmie wyznaczonym przez perkusję. Następny w kolejności The Expedition to ukłon w stronę post-metalowego grania z elementami doom metalowych brzmień. Wokal, który brzmi jakby dobiegał z jakiejś otchłani, do tego zwolnione, rozluźnione przejście. Aura jesiennej nocy przenika przez muzykę i rozprzestrzenia się w głośnikach. Ogromna dawka emocji składająca się na całość tego krążka sprawia, że muzyka Coffinfish idealnie uspokaja i wycisza pomimo swojego ciężaru, pozwalając na chwilę odpoczynku czy refleksji po męczącym dniu. W Watchers warto zwrócić uwagę na kapitalną środkową część z organową partią, w której to Janek Gębołyś na klawiszach przenosi słuchacza dosłownie w inny wymiar, ale i gitarzyści Przemek Obstarczyk i Piotrek Czapiewski moment wcześniej znakomicie budują podniosły nastrój pod to „Floydowe” brzmienie. Słychać tutaj ich wspólną radość z grania – że kolejne części niewymuszenie składają się w piękną całość. Całość, w której pobrzmiewają poza wspomnianymi Besides, TFN, Pink Floyd także Opeth, Porcupine Tree czy polskie Riverside. W podobnym klimacie do tej trójki ostatnich i do poprzedniego utworu zaczyna się Against Life jednak za chwile sposób śpiewu wokalisty Piotra Zająca, rytm i linie gitary przywodzą na myśl skojarzenia z Mikaelem Akerfeldtem, który jest liderem i autorem większości muzyki szwedzkiego zespołu o nazwie kojarzącej się z zaginionym, starożytnym miastem na południu Afryki. Podobnie jak ostatni, zamykający całość utwór nazwany jak debiutancka EP’ka grupy Staring at the Abyss rozpoczęty delikatną partią gitary elektrycznej na cleanie i czystym wokalem, następnie atakujący ciężkimi gitarami, wyrazistą perkusją oraz przeszywającym wokalem. Znakomite zakończenie świetnej płyty.

Atmosfera, która wypływa z utworów na tej płycie jest niesamowita, podobnie jak brzmienie – klimatyczne, energetyczne, emocjonalne – można by tak dokładać kolejne przymiotniki opisujące dokładnie z czym tutaj mamy do czynienia. Od pierwszego kawałka płyta porywa i trzyma do samego końca, pozostaje mieć nadzieję, że ten poziom grupa utrzyma na następnych albumach albo go podniesie. Pojawia się na muzycznej, polskiej mapie kolejny zespół, który może zwojować Europę… Panie i Panowie – Coffinfish.


8,5/10
Tracklista:
1. Zadok Allen - 4:33
2. The Expedition - 8:46
3. Watchers - 12:12
4. Against Life - 9:27
5. Staring at the Abyss - 12:05

Skład:
Piotr Zając - wokal
Piotr Czapiewski - gitary
Przemysław Obstarczyk - gitary
Michał Stelmach - gitara basowa
Jan Gębołyś - klawisze i elektronika
Arkadiusz Kołodziej - perkusja

Unquiet Records 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

10 lat od ostatniego lotu Ołowianego Sterowca

4 grudnia 1980 roku trójka żyjących „pilotów” Ołowianego Sterowca – Robert Plant, Jimmy Page i John Paul Jones ogłosiła, że ten nie...